Strona głównaGaleriaOpracowaniaLinki

 

DANTE ALIGHIERI - "BOSKA KOMEDIA"

przekład: Alina Świderska

 

Piekło                Czyściec                Raj

 

 

CZYŚCIEC

 

PIEŚŃ I

PIEŚŃ II

PIEŚŃ III

PIEŚŃ IV

PIEŚŃ V

PIEŚŃ VI

PIEŚŃ VII

PIEŚŃ VIII

PIEŚŃ IX

PIEŚŃ X

PIEŚŃ XI

PIEŚŃ XII

PIEŚŃ XIII

PIEŚŃ XIV

PIEŚŃ XV

PIEŚŃ XVI

PIEŚŃ XVII

PIEŚŃ XVIII

PIEŚŃ XIX

PIEŚŃ XX

PIEŚŃ XXI

PIEŚŃ XXII

PIEŚŃ XXIII

PIEŚŃ XXIV

PIEŚŃ XXV

PIEŚŃ XXVI

PIEŚŃ XXVII

PIEŚŃ XXVIII

PIEŚŃ XXIX

PIEŚŃ XXX

PIEŚŃ XXXI

PIEŚŃ XXXII

PIEŚŃ XXXIII

               PIEŚŃ XVIII

 

Wergiliusz o miłości i wolnej woli. Oziębli. Opieszałość ukarana.

 

 
1

   Do końca dowiódł swe rozumowanie

 

doktor przesławny, i bacznie spoglądał

 

na mnie, czy widzi ukontentowanie.

4

   Ja zaś, com jeszcze dalej słuchać żądał,

 

milczę, lecz w głębi duszy myślę: Może

 

ciężą mu nudą te pytania, com dał?

7

   Lecz on co był mi ojcem w onej porze,

 

nieśmiałej chęci, która się ukrywa,

 

sam otwarł usta, iż moje otworzę.

10

   - Mistrzu mój - rzekłem doń - wzrok mój ożywa,

 

gdy mię twych oczu dotknie promień błogi;

 

jasna mi słów twych prawda niewątpliwa.

13

   Przeto cię proszę, słodki ojcze drogi,

 

oną mi wykaż miłość, co wychodzą

 

z niej niecnych czynów i najlepszych drogi.

16

   - Niech twego ducha oczy we mnie godzą -

 

rzecze - aby ci się widoczną stała

 

ślepota onych, którzy drugich wodzą.

19

   Dusza stworzona po to, by kochała,

 

na wszystko bywa co miłe wrażliwa,

 

gdy jej do czynu rozkosz pochop dała.

22

   Pojętność wasza, aby być prawdziwa

 

skłonną jest, i tak prawdę tę wyłania,

 

że duszę całą ku sobie porywa.

25

   Ta zaś miłośnie ku onej się skłania,

 

wiedziona słodkim popędem natury

 

i stwarza nowe więzy miłowania.

28

   Potem jak płomień co dąży do góry

 

dzięki istocie swej, która powstała,

 

by doskonalszy byt znalazła wtóry

31

   dusza pojmana tak, lotów dostała,

 

które są pędem ducha i nie spocznie,

 

aż tę osiągnie rzecz, co ukochała.

34

   Teraz rozumiesz, jak się niewidocznie

 

ukrywa prawda onym, co gotowi

 

każde kochanie dobrym zwać niezwłocznie.

37

   Dobra materia nie wszystko stanowi,

 

bo wszak nie każdej znak dobry pieczęci,

 

chociaż wosk dobry ręka przygotowi.

40

   - Twa mowa, co za sobą myśl mą nęci -

 

odrzekłem - miłość przede mną odkrywa,

 

ale to wątpień nowych wzbudza chęci.

43

   Gdy z zewnątrz miłość ta do nas przybywa,

 

a dusza za nią idzie, to czy w zły, czy

 

w dobry szlak trafi, zasług w tym nie bywa.

46

   Onci zaś do mnie: - Co rozum obliczy,

 

to ci rzec mogę; co wiara dać zdolna,

 

o tym się dowiesz wnet od Beatryczy.

49

   Każda istota duchowa, coć wolna

 

jest od materii, lecz z oną złączona,

 

ma w sobie cnotę, i onej powolna.

52

   Tej zaś bez czynu nie znać, ni się ona

 

kiedy inaczej niż skutkiem okaże,

 

jako liść wyda latorośl zielona.

55

   Przeto, skąd umysł otrzymuje w darze

 

skarb pierwszych pojęć, człek wiedzieć nie zdoła,

 

ni skąd pożądań pierwszych wirydarze,

58

   co tak je macie w sobie, jako pszczoła

 

posiada sztukę słodkie robić miody,

 

iż nagan ani pochwał nie wywoła.

61

   Że zaś tam dążą wszystkie inne głody,

 

wrodzony macie zmysł co dobrze radzi

 

i dawać winien przyzwolenia zgody.

64

   To jest zasada; z niej się wyprowadzi

 

przyczyna zasług u was wedle tego,

 

jak złe skłonności i dobre uładzi.

67

   Ci, co chcą zgłębić rzecz do dna samego,

 

moralność przeto światu przekazali,

 

że przyrodzoną tę wolność dostrzegą.

70

   Więc każda miłość, co się w was zapali,

 

jest koniecznego wypływem pragnienia,

 

a w was jest samych moc, co ją utrwali.

73

   Tę moc szlachetną Beatryks ocenia

 

za wolną wolę, przeto bądź gotowy

 

mieć to w pamięci w razie przemówienia.

76

   Księżyc już nocy doczekał połowy

 

gorejąc, aż gwiazd jasność przy nim ginie,

 

do rozżarzonej podobien podkowy

79

   i poprzez one szlaki niebios płynie,

 

co je rozpala słońce, gdy zachodzi

 

dla Rzymu między Korskę a Sardynię.

82

   On zaś szlachetny duch, któren się rodzi

 

na mantowańskich polach, z moich ramion

 

zdjął brzemię ono, co mi iść przeszkodzi.

85

   A ja, com sąd już jasny i nie splamion

 

miał w odpowiedzi na moje pytania,

 

szedłem, jak idzie ten, co snem omamion.

88

   Lecz oną senność ode mnie odgania

 

znienacka duchów tłum, co już wracały

 

nam za plecami z góry okrążania.

91

   A jak Beocji strumienie widziały

 

tłum Teban, co pod niebios nocnych stropem

 

pędził, Bachusa żądzą oszalały,

94

   tak widzę tutaj pędzących galopem

 

onych, co wola dziś dobra ich wiedzie

 

chyżo miłości sprawiedliwej tropem.

97

   Wnet się zrównali z nami, jak gdy jedzie

 

wóz na wyprzódki zdążając do mety,

 

a dwóch-ci z płaczem wołało na przedzie:

100

   - Spieszno Maryi było do Elżbiety!

 

Cezar chcąc zdobyć Ilerdę nie czeka,

 

lecz do Hiszpanii pędem gna komety!

103

   - Prędzej, ach, prędzej, bo czas nam ucieka! -

 

wołali drudzy, co za nimi biegli -

 

niech nic powrotu łaski nie odwleka!

106

   - O, wy, tak dzisiaj w gorliwości biegli,

 

aby wyplenić oziębłości znamię,

 

co przez nią w dobrym możeście zalegli!

109

   Ten tu, co żyw jest... zaprawdę, nie kłamię...

 

chce iść pod górę, gdy słońce zaświta:

 

wskażcie nam, gdzie się skała w przełęcz łamie.

112

   Takimi słowy pan ich mój powita,

 

jeden zaś z onych co biegną odrzecze:

 

- Idźcie za nami, tam przełęcz odkryta.

115

   Tak nas pragnienie, by iść dalej, piecze,

 

że stać nie możem, chciej przebaczyć zatem,

 

jeśli jak prostak każden z nas uciecze.

118

   W San Zeno byłem w Weronie opatem,

 

cny Barbarossa miał ją w mocy swojej,

 

co dziś Mediolan nazywa go katem.

121

   A taki dziś już ponad grobem stoi,

 

co wnet zapłacze nad onym klasztorem,

 

choć dzisiaj pomsty Boga się nie boi,

124

   bo syna swego, któren w ciele chorym

 

gorszą ma jeszcze duszę, źle zrodzony,

 

niesprawiedliwie uczynił przeorem.

127

   Nie wiem, czy mówił dalej, bo szalony

 

pęd już go uniósł naprzód, ale to co

 

słyszałem z mowy chcę pamiętać onej.

130

   On zaś, co zawsze przyjdzie mi z pomocą,

 

rzecze: - Patrz, dwóch tam oczy twe dostrzegą,

 

co karcą dawne lenistwo przemocą.

133

   Widzę dwóch: z tyłu za innymi biega.

 

- Zmarli ci, którym się otwarło morze,

 

nim Jordan ujrzał dziedzica swojego! -

136

   wołali, to znów: - Rzeszy, co nie może

 

z synem Anchiza docierpieć do końca,

 

żywot bez chwały przetną Parki noże!

139

   Gdy już odbiegła tak rzesza spiesząca,

 

że znikły mary w nocny mrok owite,

 

nowa myśl jakaś duszę moją trąca,

142

   a z niej się inne rodzą rozmaite.

 

I tak się w one wgłębiam pomyślenia,

 

że oczy miałem powieką zakryte,

145

   aż się zaduma moja w sen przemienia.

<<<                                                                 >>>